To moje trzecie podejście do pisania posta o zimowych wnętrzach. Za każdym razem, kiedy zmotywowana zimową aurą za oknem, zebrałam odpowiednie inspiracje, przygotowałam wpis - śnieg znikał, a słupek rtęci szedł w górę, co mogło zwiastować rychły koniec zimy. I wpis wydawał mi się nieaktualny. Dzisiaj jednak prószył śnieg i było bardzo zimowo. I ty razem zdążyłam, śnieg jeszcze leży. Mam nadzieję, że zima tak szybko nie ustąpi, chociażby ze względu na dzieciaki, które mają właśnie ferie. Mimo to, nie jest to moja ulubiona pora roku. Zimna nie cierpię, jednak zawsze optymistycznie patrzę na nadejście zimy w kalendarzu, - no bo po niej, już tylko wiosna. I coraz bliżej do ciepłych dni. A póki co trzeba przeczekać te chłody i zimowe niewygody (czerwony nos, skrobanie szyb w samochodzie i rachunki za gaz). Najlepiej we wnętrzach, w których temperaturę podniosą ocieplające dekoracje: blask świec (dla szczęściarzy ogień we własnym kominku), poduszki i pledy: futrzaste i przytulne, i oczywiście kubek ciepłej herbaty, najlepiej pachnącej malinami. Bardzo lubię zimowe wnętrza. Już od oglądania samych inspiracji robi się cieplej.
marzy mi się taki drewniany stołek, a najlepiej dwa, jeden do sypialni drugi do salonu;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)